W wiejskiej zagrodzie - 15.04.2020 r.
Dzień dobry, dzieci! Minęły święta, które spędzaliśmy inaczej niż zwykle. Ze względu na pandemię musieliśmy przebywać z najbliższą rodziną we własnych domach. Mamy jednak nadzieję, że były one spokojne, piękne i niezapomniane!
Dzisiaj chcę wam opowiedzieć o wiejskiej zagrodzie i o zwierzątkach, które możemy spotkać na wsi.
Na początek zagadka:
W oborze spokojnie stoi,
kiedy gospodyni ją doi.
Może być czarna, biała, bordowa.
Każdy już wie, że to jest…. /krowa/
Podzielcie na sylaby słowo krowa i policzcie, ile jest sylab. Jakim dźwiękiem zaczyna się słowo krowa? Spróbujcie wymienić inne zwierzęta, których nazwy zaczynają się dźwiękiem k: koń, koza, kot, kaczka itp.
Teraz zabawimy się w ,,Koniki na wybiegu": jeden z rodziców wyklaskuje rytm. Jeżeli wyklaskujemy powoli - koniki idą wolno podnosząc wysoko nogi do góry; troszkę szybciej - biegną kłusem na palcach, a jeszcze szybciej - biegną galopem na całych stopach. Podczas poruszania się kląskają językiem – naśladują uderzenia końskich kopyt.
Posłuchajcie teraz opowiadania ,,Spotkanie na wiejskim podwórku":
- Nie uwierzycie co się nam przytrafiło! – opowiadał przy kolacji dziadzio. – Postanowiliśmy z babcią zabrać was na parę dni na wieś, więc zacząłem szukać gospodarstwa agroturystycznego położonego w jakiejś ładnej i spokojnej okolicy. Znalazłem. Miejsce dobrze mi znane. Patrzę na nazwisko gospodarza – coś takiego! Mój kolega z dzieciństwa też nazywał się Maciaszek, ale na imię miał Staś, a nie Janusz. Dzwonię. I cóż się okazuje…? – Ten Janusz to rodzony syn Stasia. Ale było radości! Staś zaprosił nas do siebie razem z wnukami.
- Pojedziemy na wieś? – ucieszyła się Ada.
- Oczywiście – jeśli rodzice się zgodzą – zaznaczyła babcia.
Na szczęście mama z tatą nie mieli nic przeciwko temu. Olkowi zdawało się nawet, że tata puścił oko do mamy, zupełnie jakby chciał powiedzieć: ,,Nareszcie będziemy mieli trochę czasu tylko dla siebie”.
Gospodarstwo pod wdzięczną nazwą ,,Ustronie”, okazało się miejscem wymarzonym na odpoczynek. Pan Staś nie ukrywał wzruszenia.
- Wasz dziadek przyjeżdżał tu z rodzicami na wakacje – opowiadał Olkowi i Adzie. – Chodziliśmy razem na grzyby i jagody, paśliśmy krowy…
- Ma pan krowy? – zainteresował się natychmiast Olek.
- A mam – uśmiechnął się kolega dziadka. – Ta starsza to Jagoda, a ta młodsza – Malina.
- A kaczuszki? – chciała wiedzieć Ada.
- Kaczuszki też są.
Całe popołudnie dzieci spędziły na zwiedzaniu stajni, obory i kurnika. Adzie najbardziej podobało się karmienie kur i kaczek, a Olkowi – królików. Oboje z zachwytem przyglądali się, jak pan Staś czyści konia.
- Co prawda do pracy w polu używam traktora – opowiadał pan Staś – ale kiedy do Janusza przyjadą goście, to każdy dzieciak marzy, żeby wsiąść na prawdziwego rumaka.
Olkowi natychmiast zaświeciły się oczy.
- A czy ja… też mógłbym się przejechać? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Na koniu czy na traktorze? – chciał wiedzieć pan Staś.
- Jak znam mego wnuka, to na jednym i drugim – zaśmiał się dziadzio.
Trzy dni przeleciały jak z bicza strzelił. W tym czasie dzieci zdążyły zaprzyjaźnić się z Burym, który okazał się nadzwyczaj spokojnym koniem. Z Olkiem i Adą na grzbiecie spacerował po całym gospodarstwie, a w tym czasie prowadzący go za uzdę pan Stanisław opowiadał, jak mu się gospodarzy. Okazało się, że ma duże pole, na którym uprawia rzepak.
- Musicie przyjechać w maju – zapraszał. – Zobaczycie, jak pięknie kwitnie.
- Jak ty sobie, Stasiu z tym wszystkim radzisz? – nie krył uznania dziadzio.
- Wstaję o piątej, oporządzam zwierzęta, a potem po kolei robi się co trzeba – odparł zadowolony gospodarz.
- Wiesz dziadziu, chyba będę rolnikiem – zwierzył się Olek, gdy trzeba było pożegnać wiejskie ,,Ustronie” i ruszać do miasta.
- Byłbyś gotów na taką ciężką pracę? – zdziwił się dziadzio.
- Jasne – kiwnął głową Olek.
- A na wstawanie o piątej rano?
- Nad tym musiałbym jeszcze popracować… - przyznał się największy śpioch w rodzinie.
A teraz spróbujcie odpowiedzieć na pytania:
- Gdzie zabrał swoje wnuki dziadzio?
- Jaką nazwę nosiło gospodarstwo syna pana Stasia?
- Jakie zwierzęta hodował pan Staś?
- Co robili Ada i Olek podczas wizyty w gospodarstwie?
- Jakie obowiązki ma do wykonania rolnik?
Teraz mam dla was zadanie. Jeżeli macie w domu książki ze zwierzętami, które możemy zobaczyć w gospodarstwie wiejskim, to pooglądajcie je sobie, a potem z masy solnej lub plasteliny ulepcie wybrane zwierzęta. Ci, którzy będą lepić z masy solnej - po wyschnięciu mogą pomalować farbami.
Przepis na masę solną
Przepis jest banalnie prosty. Mąkę i sól przygotowujemy w takiej samej ilości np.
- 1 szklanka mąki;
- 1 szklanka soli;
- ok. 0,5 szklanki woda.
Oczywiście do uzyskania większej ilości masy używamy wielokrotności mąki i soli.
A jak zrobić? Do miski wsypujemy mąkę i sól. Dokładnie mieszamy i wlewamy niewielką ilość wody. Mieszamy, rozgniatamy grudki, dodajemy odrobinę wody i ponownie mieszamy. Ilość wody jest tu kluczowym czynnikiem i trzeba ją wlewać stopniowo. Ciasto wyjmujemy na stół lub stolnicę i ugniatamy, aż będzie gładkie (około 5 minut). I teraz możemy już robić różne solne cudeńka. Powodzenia! Oczywiście czekamy na wasze zdjęcia...
Miłej zabawy i do jutra, pa pa.
Pani Bogusia i Pani Ewa